18 kwietnia 2014

Umyłeś okna dla Jezusa?

Święta święta i po świętach.
No i już, czwartek, piątek zleciał, zaraz poniedziałek i po świętach.
Patrz, tyle szykowania, zakupów, gotowania i zlecą te święta nie wiadomo kiedy.
Ale się nastałam przy garach, firanek nawieszałam, nagotowałam się bigosu, nie mam siły.
ZA ROK NIC NIE SZYKUJE.

Czy tylko mnie te zdania doprowadzają do szału? Czy w Polsce jest prawny obowiązek szorowania okien i gotowania 10 garów żarła, tylko po to by potem siedzieć i narzekać? Nie lepiej z uśmiechem, wypoczętym zasiąść za stołem suto zastawionym słonymi paluszkami?

Prawdopodobnie jestem dziwadłem, ale zawsze sądziłam, że święta to czas, który należy poświęcić na wypoczynek, tymczasem z mojej 23 letniej obserwacji uczestniczącej wynika coś zgoła innego.
Ja na prawdę lubię święta - to jedna z niewielu okazji, by spotkać się ze znajomymi, odwiedzić rodzinę. Gotować też lubię. Ale jeśli mam padać na twarz siedząc za stołem pełnym jedzenia, którego i tak nikt nie ma siły jeść i narzekać jak to męczący okres, a firanki do wyprasowania ciężkie, to chyba nigdy nie będę dobrą gospodynią.
Kończę, bo dziecko sąsiadów rozpoczęło okrzyki w znanym sobie tylko dialekcie, a psu obiecałam długą wyprawę - święta byłyby milion razy milsze, gdyby ludzie spędzali więcej czasu ze sobą, a mniej w kuchni i kościelnych lochach, patrząc spode łba na nowe obuwie sąsiadki Krystyny.

A Wy, umyliście już okna dla Jezusa?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz